Fundacja Krasickich

07

Październik

Mowa na pogrzebie Ignacego hr. Krasickiego

Ignacy Stanisław z Siecina Krasicki (1928 – 2018) z Leska

Mowa wygłoszona przez Kacpra hr. Krasickiego na pogrzebie w Wiskitkach w dniu 1 października 2018 r.:

Ignacy miał kilkakrotnie możliwość emigrowania z PRL-u. Nigdy z tych opcji nie skorzystał, mimo że warunki materialne miałby dużo lepsze na obczyźnie, niż w socjalistycznej, zniszczonej przez wojnę Polsce. Jego brat cioteczny Zygmunt Michałowski był Dyrektorem RWE i proponował mu pracę w Radiu. Ze względu na międzynarodowe koneksje i swe zdolności mógł pracować i pisać wszędzie. Władał biegle czterema językami a opanował w mowie w sumie siedem języków. Wybrał życie w Polsce, gdyż pragnął by Krasiccy pozostali Polakami. Był świadkiem emigracji najbliższych i dalszych krewnych, którzy nie mogli żyć w Polsce ze względu na prześladowania komunistyczne. Widział przykład rodziny swej żony Delfiny z Orłowskich, która opuszczając Podole w 17 roku, straciła kontakt z polskością. To samo przecież można powiedzieć o części rodziny Sobańskich, Michałowskich, Uznańskich, Sapiehów i samych Krasickich – by ograniczyć się tylko do kręgu rodzinnego samego Ignacego. Cel swój osiągnął, bo linia leska rodu Krasickich, utrzymała się przy polskości. Została zarazem ubogacona wpływem tradycji i kultury argentyńskiej i francuskiej.

Śp. Ignacy był barwną postacią o ogromnym poczuciu humoru. Podobnie jak wielu Krasickich parał się piórem a interesował się bardzo różną tematyką: był watykanistą, znawcą Drugiego Soboru Watykańskiego, interesował się islamem. Admirował gen. Perona. Napisał książkę o Argentynie. Hobbystycznie zgłębiał fizykę kwantową. Nieobce mu były dzieje ojczyste, Polskę widział nie tylko jako summum historii tradycyjnych rodów oraz dynastii królewskich, ale też jako historie całego narodu. Tak. Także włościan. Sam nie będąc znawcą genealogii i heraldyki, cenił bardzo erudycje w tej materii. W jego gabinecie literatura genealogiczna była zawsze obecna. Sam był autorem bardzo płodnym – niecała jednak spuścizna pisarska Ignacego wytrzymała próbę czasu.

Śp. Ignacy bardzo przywiązany był do swej rodziny. Bliższej i dalszej. Służył radą i pomocą finansową w wielu przypadkach. Starał się też pomagać osobom represjonowanym przez reżim komunistyczny. Bolał nad utratą zamku rodzinnego w Lesku, nie ze względów na utratę źródła utrzymania, lecz ze względu na odebranie mu i rodzinie Krasickich cennych pamiątek przeszłości. Będąc bibliofilem szczególnie bolał nad zniszczeniem starej biblioteki wraz z cennymi archiwaliami. Dzięki Ignacemu udało się odzyskać wiele pamiątek Rogalitów. Wraz ze swą żoną Delfiną, będącą też jego dalszą kuzynką, tworzyli dobrą, choć wiecznie kłócącą się parę. Razem założyli i prowadzili galerie sztuki nowoczesnej, skupiającej grono nie wyłącznie samych artystów. Stworzyli specyficzne środowisko, nadające ton warszawskiemu Powiślu.

Jego powrót na łono kościoła, w latach 90-tych, cała rodzina przyjęła z radością. Na koniec dzieci Śp. Ignacego, pragną wyrazić swą wdzięczność Michałowi hr. Sobańskiemu, który zaproponował by Ignacy spoczął koło swej ukochanej żony. Niedaleko też w Guzowie leży ulubiony stryj Ignacego, Xawery Krasicki, żonaty z Gabryelą Sobańską – także wyróżniające się postacie nie tylko na tle rodzinnym polskiej arystokracji.

Kaplica rodowa hr. Łubieńskich i teraz hr. Sobańskich stała się symboliczną arką przymierza kilkunastu zasłużonych rodzin polskich, która gromadzi w swych wnętrzach, prochy ludzkie, ale też i pamięć o nich, o polskiej tradycji szlacheckiej i arystokratycznej, którą wichry historii zmiotły z życia i której podzwonne widział grzebany dzisiaj Śp. Ignacy – Dobry Mąż, Wzorowy Ojciec i Dziadek oraz Dobry Polak. Na zawsze pozostanie w pamięci swych dzieci i wnuków.

Mowa wygłoszona przez Michała hr. Sobańskiego na pogrzebie w Wiskitkach w dniu 1 października 2018 r.:

Drogi Wuju, Drogi Igo, Drogi Przyjacielu,

Te trzy słowa łączą w całość kim dla mnie byłeś.

Odszedłeś nagle, raptownie, na własnych zasadach i swoich warunkach jak zawsze, bez pożegnania uważając zawsze, że były zbyt ckliwe. Odszedłeś w czasie kiedy byliśmy całą rodziną na Ukrainie odwiedzając tych wszystkich, do których teraz podążyłeś zostawiając ten świat, który kiedyś i nam wszystkim przyjdzie pożegnać.

Znałeś dobrze pięć pokoleń mojej rodziny poczynając od Felixa mego pradziadka i na Felixie moim synu kończąc. Łączyła cię wielka zażyłość z Michałem moim dziadkiem, obok którego dziś spoczniesz i może to także miało wpływ na twój szczególny stosunek do mnie.

Dzieliła nas pięćdziesięcioletnia różnica wieku ale nigdy nie stanowiło to najmniejszej przeszkody w naszej przyjaźni czy w naszych relacjach. Miałem to szczęście, że w okresie kiedy tak naprawdę kształtowała się moja świadomość jakie wybory powziąć wspierałeś mnie radą ale może przede wszystkim utwierdzałeś w przekonaniu, że obrałem właściwy kierunek. Znałeś lepiej niż ktokolwiek, moje wszystkie dylematy, rozterki, przemyślenia i pomagałeś mi je rozwiązywać z wielką determinacją.

Zawsze byłem pod wrażeniem i podziwiałem twoją erudycje, wiedzę i inteligencję jednocześnie starając się z niej czerpać jak najwięcej, zachowując tym nie mniej własną ocenę sytuacji. Z perspektywy lat uważam, że to co osiągnąłem po części zawdzięczam Twojej nauce, uporowi i konsekwencji w działaniu, które cię cechowały, a które we mnie wzmocniłeś i potrafiłeś przekazać.

Rozwinąłeś we mnie chęć walki o to co słuszne i ważne mając świadomość, że Twoje wybory i oceny nie były zawsze trafne, obrawszy jednak własną drogę wbrew i na przekór wszystkim. Ale właśnie to było pewną inspiracją dla mnie, że człowiek musi samodzielnie dokonywać wyborów ponosząc jednocześnie konsekwencje swoich działań.

Trudno wszystko ująć słowami, ale na pewno mogę stwierdzić jedno, że będzie mi brakować Twoich rad, Twojego humoru i energii, pasji które Ci towarzyszyły, a które potrafiłeś przekazać dalej, ale zwłaszcza będzie mi brakować Twojej przyjaźni.

Żegnam Cię Drogi Wuju, Drogi Igo, Drogi Przyjacielu